Pierwszy sezon dla Dragica był jednym wielkim pasmem porażek i rozczarowań przed wszystkich ze strony sztabu trenerskiego Suns jak i zarządu. Oczekiwano od niego, że w przyszłości wyrośnie na jednego z najlepszych playmakerów ligi. Na parkiecie pojawiał się praktycznie wyłącznie w sytuacjach gdy zmiany potrzebował S. Nash bądź gdy wynik meczu był już przesądzony. Ciężko przepracowane lato, połączone z występami na Eurobaskecie w Polsce pozwoliły nabrać mu odpowiedniego doświadczenia i pokory tak bardzo potrzebnej na boiskach za oceanem. 25 stycznia 2010 w spotkaniu przeciwko Utah Jazz, Goran zaliczył swój najlepszy jak dotychczas występ notując aż 32 pkt, trafiając w tym 6-7 rzutów za 3 pkt. Od tego momentu wszystko stało się dla niego inne. Coraz częściej wychodził na boisko w kluczowych momentach, z zawodnika walczącego o miejsce w rotacji został czołowym rezerwowym mogącym liczyć na blisko 20 minut w każdym spotkaniu. W kolejnych występach znacząco przyczynił się do awansu swojej drużyny w Play-Off oraz do wielkiego sukcesu jakim bez wątpienia był występ aż w Finałach Konferencji Zachodniej, na co przed tym sezonem chyba nikt oprócz wiernych fanów Suns nie stawiał.
I jeszcze na koniec jeden z jego popisowych numerów - Dragonshake !!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz