środa, 24 listopada 2010

Podsumowanie pierwszego miesiąca w NBA

Za nami już praktycznie cały miesiąc nowego sezonu NBA (2010/11). Sezon zapowiadany przez samego Davida Sterna jako jeden z najlepszych w całej historii profesjonalnego sportu. Jak to zazwyczaj bywa poczynania niektórych zespołów okazały się być wielkim zaskoczeniem i zdecydowaną niespodzianką nowych rozgrywek. Inni, jak można było się spodziewać nadal rozdają karty zarówno na wschodzie jak i zachodzie.  Jednak po kolei...


Nie wypadałoby nie zacząć od najgłośniejszej drużyny przedsezonowej, czyli Miami Heat. Podzielili oni cała ligę na tych którzy wierzą, iż drużyna pod wodzą Dwyana Wade'a i LeBrona James'a zdoła zmierzyć się z legendarnymi Chicago Bulls Jordana, i tych którzy uważają ten "projekt" za wielką porażkę - nie dając im najmniejszych szans na mistrzostwo. Jak na razie to Ci drudzy mają więcej racji. Miami zdołało wygrać zaledwie 8 z 14 rozegranych dotychczas spotkań. W każdym z tych meczy zawodził co najmniej jeden z "Wielkiej Trójki". Najrówniejszą formę utrzymuję jedynie LeBron James, który w nowej drużynie przejął stanowisko "kreatora gry"i nie skupia się już tak bardzo na zdobyczach punktowych jak niegdyś. Jednak to nadal jest za mało by drużyna z South Beach była w stanie równać się z takimi potęgami jak Boston Celtics czy Los Angeles Lakers. Bez wątpienia drzemie w nich wielka "bestia", jednak zostanie ona uwolniona dopiero gdy staną się oni prawdziwym zespołem, a nie zbiorowiskiem wielkich indywidualności.


Niespodziewanie do czołówki zachodu dostały się "Szerszenie" z New Orlean. Zespół prowadzony przez powracającego po kontuzji Chrisa Paula doznał dotąd zaledwie dwóch porażek (na 13 spotkań). Również Utah Jazz, osłabieni brakiem Carlosa Boozera pod koszem (odszedł do Chicago Buls) nie poddają się łatwo teoretycznie lepszym drużyną. Większość swoich meczy wygrali dopiero po bardzo skutecznych pościgach w czwartych kwartach.  Tutaj również liderem zdaje się być rozgrywający, a więc Deron Williams. I tak zasadniczo wygląda ten sezon. Ekipy posiadające w swoich składach bardzo dobrych PG zajmują czołowe lokaty w tabeli. Taka sytuacja ma miejsce również w Oklahoma City Thunder. Tam pierwsze skrzypce grają Russell Wsetbrook i Kevin Durant. Łącznie zdobywają ponad 50 pkt na mecz (czyli niewiele mniej niż Trio z Miami). W Bostonie wszystko wyglądało tak jak należy. Podopieczni Doca Riversa ogrywali bez większych problemów kolejnych rywali, jednak tylko do czasu gdy Rajon Rondo był na parkiecie. W spotkaniach, które rozgrywający z Louisville musiał opuścić z powodu kontuzji - zawodnicy Celtów mieli wielkie problemy z kreowaniem sobie pozycji, a co za tym idzie ze zdobywaniem punktów. Dla formalności należy jeszcze wspomnieć o Los Angeles Lakers. Ci nadal wygrywają praktycznie wszystkie swoje spotkania. Jedyne co się zmieniło to obsada na "fotelu lidera", którą przez tyle lat dzierżył Kobe Bryant. Teraz (i prawdopodobnie na większość sezonu zasadniczego) jego rolę przejął Hiszpan - Paul Gasol.



środa, 17 listopada 2010

LeBron James człowiekiem roku ?

Prestiżowy magazyn "Time" nominował 25 osób do nagrody "Człowieka Roku". Jednym z kandydatów jest LeBron James, dwukrotny zdobywca nagrody MVP. Tego lata James zmienił klubowe barwy i "przeniósł swój talent do South Beach" (Miami Heat). Wywołało to sporą wrzawę w mediach i poruszenie wśród byłych zawodników NBA takich jak choćby Michael Jordan czy Charles Barkley, którzy nie szczędzili słów krytyki w jego kierunku.


Tuż obok LeBrona o nagrodę będą "walczyć" m.in. prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama (zdobywca tej nagrody w 2008r.), prezydent Afganistanu Hamid Karzai, premier Turcji Tayyip Erdogan, chilijscy górnicy (którzy spędzili blisko 2 miesiące pod ziemią) oraz gwiazda popkultury Lady Gaga. Po przeczytaniu tej listy osób (z wyjątkiem ostatniej pani), od razu nasuwa nam się pytanie skąd tutaj znalazł się LBJ? Czy zrobił on coś takiego by zostać ochrzczonym takim przydomkiem? Nie wydaję mi się.. bo chyba zrobienie wielkie show pt. "The Decision" nie kwalifikuje się do tego. Nawet sam zainteresowany okazał wielkie zdziwienie tą nominacją.

"To jest szalona decyzja" stwierdził James, "Co Ci ludzie zrobili, o co walczyli i jaki wpływ mieli na innych jest nieporównywalne do moich znikomych osiągnięć. Nie powinienem znaleźć się tak blisko takich nazwisk "

niedziela, 14 listopada 2010

Can You believe it ? - czyli wielki wyczyn Paula Millsapa !


Paul Millsap, zasadniczo mało znany zawodnik Utah Jazz, zazwyczaj pełniący role drugoplanowe. Jednak 9 listopada br. pokazał jak cennym zawodnikiem potrafi być. Kreowany przez Derona Williamsa ustanowił swój indywidualny rekord punktowy (46 oczek), a co ważniejsze pozbawił Wielką Trójkę z Miami szans na odniesienie zwycięstwa na swoim terenie i to w momencie gdy ci byli już gotowi udać się do szatni na zasłużoną herbatkę.32 przed końcem czwartej kwarty, gdy wynik był zdecydowanie na korzyść gospodarzy (98-90) - wszystko się zaczęło. Trafił każdy z trzech rzutów dystansowych, niwelując przewagę do 1 oczka. Następnie Dwyane Wade spudłował jednego osobistego. Na zegarze pozostały już tylko niewiele ponad 3 sekundy. Decydujący rzut miał należeć do C.J. Milesa, niestety (przynajmniej dla niego) piłka odbija się jedynie od obręczy trafiając w ręce.... oczywiście Millsapa !! Ten już wiedział co z nią zrobić, w ułamku sekundy wysyłając ją ponownie do kosza - tym razem skutecznie, przedłużając dodatkowo spotkanie o kolejne 5 minut  Dogrywka okazał się już tylko formalnością. Utah wygrali 116-114.

środa, 3 listopada 2010

Kobe Bryant wyraził zainteresowanie grą na Olimpiadzie

Kobe Bryant, jeden z wielkich nieobecnych minionych MŚ w koszykówce - ogłosił oficjalnie, iż zamierza wesprzeć kadrę Mike Krzyżewskiego w walce o złoto w Londynie. "Wiem, że mnie tam chcecie, będę tam i pomogę wam obronić tytuł" - dodał lider Lakers, " Jeżeli będziecie mnie potrzebować do zdobycia kilku punktów.. zrobię to !"

Kobe występował w pierwszej piątce podczas poprzedniej Olimpiady w 2008r. (Beijing). W finałowym meczu przeciwko Hiszpanii, zdobył aż 20 pkt, dodatkowo dokładając do tego 6 asyst. Największe gwiazdy z ówczesnej kadry nie przybyły jednak w tym roku na mistrzostwach globu w Turcji. Pozbawieni takich zawodników jak LeBron, Wade, Anthony, Paul czy Howard - czerwono-biało-niebiescy i tak zdołali wyjechać ze złotymi medalami na szyi, pierwszy raz od 16 lat. Ich liderem był młody Kevin Durant, wspierany m.in.kolegą z drużyny Westbrookiem, czy choćby L. Odomem i A. Igoudalą.

"Mamy szansy zobaczyć i spotkać się z najlepszymi atletami na świecie", powiedział. "Oprócz koszykarzy będą tam przecież wspaniali ludzie, którzy są jedynymi z najlepszych na świecie w tym co robią. Poznanie ich będzie czymś wspaniałym."