środa, 14 lipca 2010

MIAMI HEAT - PRZYSZŁA MEKKA KOSZYKÓWKI !!!

Lipcowe szaleństwo związane z wolnymi agentami rozpoczęło się już na dobre, i prawdę mówiąc to na co wszyscy czekali już jest za nami. Czołowi zawodnicy tacy jak Lebron James, Dwyane Wade, Chris Bosh, Amare Stoudemire, Carlos Boozer czy choćby Joe Johnson, mają już za sobą wybór drużyny, z którą spędzą najbliższe lata. Tak, jak można było się spodziewać ,największe role odegrali New York Knicks, Chicago Bulls i Miami Heat. Jednak na dobrą sprawę chyba nikt nie spodziewał się, że ekipa z Florydy aż tak bardzo wzbogaci się tego lata, i wyrośnie na wielkiego faworyta nie tylko do mistrzostwa NBA w przyszłym sezonie, ale nawet i przez najbliższe 5 lat... minimum !!

Pat Riley co prawda zapowiadał, że stworzy legendarny zespół, o którym będzie głośno nie tylko przez najbliższe lata, ale i dziesiątki lat. Markę dorównującą choćby Chicago Bulls czy Los Angeles Lakers. Ale nie ma co się okłamywać, nie wielu wierzyło, że uda mu się osiągnąć ten cel... stworzyć Dream Team z prawdziwego zdarzenia. A jednak.. po zaledwie kilku dniach "ciężkiej pracy" sprawił, iż cały koszykarski świat łapał się za głowy, gdy pojawiały się informacje o kolejnych gwiazdach, które "spadły" na Miami...

Sam początek mógł wyglądać jeszcze w miarę... niewinnie. Tak jak się spodziewano Wade postanowił pozostać w ekipie z którą w 2006r. zdobył mistrzowski pierścień. Jednocześnie i Chris Bosh zrezygnował z pozostałych ofert, by stworzyć wielki duet z Dwyanem. Na dobrą sprawę tyle by wystarczył każdej przeciętnej drużynie NBA, ale nie "Żarom". Oni posunęli się o krok dalej (chociaż krok to chyba za mało powiedziane), sprowadzili do siebie nie byle kogo, tylko dwukrotnego MVP sezonu regularnego, zawodnika który stawiany jest na równym z Koby Bryantem, a nawet przez niektórych z Michaelem Jordanem - mowa oczywiście o LeBronie Jamesie!! Większość kibiców koszykówki w tym momencie pomyślała tylko jedno.. "O F**K". W końcu taki tercet widzieli ostatnio... no właśnie jeszcze nigdy

I wtedy odezwali się wszyscy "eksperci", starając się trochę ostudzić emocję. Na niejednym portalu można było przeczytać "Okej... ale koszykówka to gra zespołowa, potrzebni są jeszcze inni zawodnicy. A skąd teraz Heat wezmą pieniądze na rezerwowych, skoro praktycznie wszystko stracili na te trzy gwiazdy." I tym razem nie trzeba było długo czekać no kolejne ruchy Pata Riley. Jego następnym ruchem było ściągnięcie jednego z najlepszych obwodowych snajperów, Mike Millera - rzucającego obrońcę z Washington Wizards, w barwach których w zeszłym sezonie notował 10,9 pkt (skuteczność z lini 3pkt - 48 % !!). Do załatania została jeszcze tylko rotacja podkoszowa. Mimo bardzo skromnych środków i to udało się osiągnąć, w końcu kto nie skusiłby się na grę z takimi gwiazdami u boku. Tej okazji nie mógł odpuścić Udonis Haslem, rezygnując z blisko 15 mln, które mógł otrzymać dodatkowo w innym klubie. Również litewski center, Zydrunas Ilgauskas - powędrował za kuszącą ofertę wywalczenia swoje pierwszego mistrzowskiego pierścienia na Florydzie. Teraz pozostała już do rozwikłania jedynie kwestia rozgrywającego, która na dobrą sprawę wcale nie jest obowiązkowa, biorąc pod uwagę umiejętność dzielenia się piłką Wade i Jamesa.

Nam- zwykłym kibicom, nie pozostaję nic innego jak tylko czekać do końca października, kiedy to w końcu będzie mogli obejrzeć Miami Heat w akcji i przekonać się, jak naprawdę mocnym zespołem stali się tego lata. Miejmy nadzieję, że nas nie zawiodą !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz