wtorek, 12 października 2010

OverTime: "The Shot", czyli wspomnienie MJ'a

Michael Jordan, bez wątpienia był i nadal jest największą ikoną koszykówki na całym świecie, oraz jednym z najbardziej rozpoznawalnych sportowców wszech czasów. Sześciokrotnie poprowadził Chicago Bulls do mistrzowskiej korony, 5-krotnie zdobył tytuł MVP sezonu regularnego, 6- krotnie MVP Finałów, 14- krotnie uczestniczył Meczu Gwiazd, nadal jest liderem NBA w średniej zdobyczy punktowej zarówno w sezonie zasadniczym jak i w Play-Off... można by rak wymieniać w nieskończoność. W sieci można znaleźć tysiące filmików ukazujących jego parkietowe poczynania, wiele z nich do dnia dzisiejszego wykorzystywanych jest przy produkcji różnego rodzaju reklam. Jednym z takich wyczynów był historyczny już  - "The Shot". Miał on miejsce 7 Maja 1989r. w meczu nr 5 pomiędzy Chicago Bulls a Cleveland Cavaliers, decydującym o ostatecznym rezultacie w pierwszej rundzie Play-Off. 

Seria z "Kawalerzystami" już od pierwszego spotkania przyniosła wiele emocji i wrażeń na najwyższym poziomie. W 4 meczu, który został rozegrany w Chicago Stadium, drużyna z Cleveland po ciężkiej przeprawie przez dogrywkę, zdołała pokonać Byki i pozbawić ich możliwość szybszego awansu do Półfinału Konferencji. Ostatnie decydujące starcie odbyło się więc w Richfiled Coliseum. Tak jak miało to miejsce poprzednio, z wyłonieniem zwycięzcy trzeba było czekać aż do ostatnich sekund... i to dosłownie. Na 3 sekundy przed końcem Craig Ehlo zdobył punkty spod samego kosza, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie 100-99. Po krótkiej przerwie wziętej przez trenera Byków, piłkę zza linii miał wyrzucać Brad Sellers. Wówczas każdy zawodnik na boisku mógł zauważyć, że Lenny Wilkens (trener Cavs) postanowił wykorzystać dwóch zawodników do obrony na MJ (nigdy wcześniej tego nie stosował, jako jeden z nielicznych coachów). Sellers nie był w stanie od razu podać do "The Airnes", starającego wymknąć się spod opieki Nance i Ehlo. "Już byłem gotów podawać do Craiga Hodgersa do rogu boiska, gdy nagle zobaczyłem, że Jordan zdołał się uwolnić od nich - wspominał po meczu o center z Chicago - spostrzegłem to w ostatnim momencie, i bez chwili zawahania podałem do Michaela". To co wówczas zrobił lider Byków, doskonale pamiętają wszyscy ówcześni miłośnicy NBA. "Air" uwolnił się od przeciwników i zanim ci zdołali się pozbierać, on był już w powietrzu... po chwili na tablicy wyników widniało już "Bulls 101 - Cavaliers 100". 22 tysięczna widownia w Cleveland nagle umilkła, usłyszeć można było tylko jeden z sektorów, ten zajmowany przez widzów z Wietrznego Miasta. 

1 komentarz:

  1. Bez wątpienia jest to człowiek legenda. Był on Schumaherem NBA a raczej ... Schumaher był Jordanem F1 . Cieżko opisać słowami to co on wyprawiał na parkiecie , tym bardziej ,że jego wyczyny zapierały dech w piersiach. Jedynie co nam pozostaje to czekać na kolejnego "nad człowieka" który przeprowadzi NBA przez pasy na nowy poziom. Na kogoś takiego , dla którego będzie trzeba zmienić zasady aby go powstrzymać ! Tacy ludzie są jak kataklizmy, pojawiają się raz na jakiś czas może ktoś taki przewija już się po boisku . Czas Jordana przeminął ... jego sława, nazwisko ? Nie. I nie wierze w to ,że za 80 lat kiedy stuknie mi seta nie będą o nim wspominali. Dał on to coś , nie tylko ameryce ale i światu , to coś co w oczach wielu czyni go superbohaterem.

    OdpowiedzUsuń