piątek, 3 grudnia 2010

"LeBron takes his talent back to Cleveland !"

Jedno z najgoręcej zapowiadanych widowisk sezonu zasadniczego okazało się wielkim fiaskiem. Co prawda publiczność z Cleveland zaopatrzyła się w kilkadziesiąt transparentów głoszących przeróżne anty-jamsowe hasła typu:
 "What Should You Do ?
Beg for Mercy" - nawiązujący do reklamy LBJ.

Jednak na nic to się zdało. Wrzaski i gwizdy podczas prezentacji i w momentach gdy były gwiazdor Cavs posiadał piłkę nie były niczym nadzwyczajnym. Były tylko czymś co na dobrą sprawę zawodnik z Akron już nie raz doświadczył. I tak jak można było przypuszczać wyrównana walka trwała tylko przez kilka pierwszych minut. Pod koniec pierwszej kwarty Miami przeprowadziło run 14-0 i prawdę mówiąc to był już koniec meczu. James zrobił to co do niego należało, poprowadził swoją drużynę do kolejnego zwycięstwa nad dużo słabszą ekipą. Wielka presja która miała na nim spoczywać okazała się być chyba tylko dodatkową motywacją. Zaliczył swój najlepszy jak dotąd występ w barwach Heat. Zdobył 38 pkt (season high), 8 ast i 5 zbr, a co ważniejsze nie popełnił przy tym żadnej straty.


Tak więc wszyscy "wrogowie" LeBrona, musicie już się z tym pogodzić, że był on jednym z najlepszych zawodników w NBA i zmiana klubowych barw nie odwróci tego o 180 stopni. Kwestią czasu jest tyko by ponownie kończył spotkania z dorobkiem 40 pkt, i rozprawiał się nie tylko z teamami pokroju Philadelphia, New Jersey, lecz także z czołowymi Lakers i Boston. I prawda jest taka, że dla prawdziwego kibica koszykówki show typu "The Decision" nie powinno mieć żadnego znaczenia, w końcu najważniejsze jest tylko i wyłącznie  to co dziej się na parkiecie,a nie w kuluarach klubowych. Bo jeżeli tak nie jest to chyba lepiej zastąpić w zakładkach stronę NBA na Pudelka...

2 komentarze:

  1. Genialnie został­o to ujęte. Zgadam się z panem redaktorem w 100 % liczy się to co się dzieje na parkiecie a nie kto z kim ma na pienku. TO jest wyłącznie sprawa zawodników, jeżeli ludzie zaczną zwracać na to zbyt dużo uwagę zacznie się z tego robić , jak to pan redaktor dobrze ujął "Pudelek".

    OdpowiedzUsuń
  2. Z całym szacunkiem ale sądzę, że LeBron nie zasługuje jeszcze na miano najlepszego koszykarza. Brakuje mu jeszcze techniki, swoją grę w większości opiera na sile. Patrząc na Kobyego to czeka go jeszcze mnóstwo pracy

    OdpowiedzUsuń