czwartek, 26 sierpnia 2010

OverTime (3): Historia Rajona Rondo - czyli jak powstała gwiazda!! Część II

  Kariera koszykarska Rajona Rondo rozpoczęła się już w szkole średniej, Eastern High School. Już w pierwszym roku gry pokazał jakiego formatu jest graczem. Zakończył rozgrywki ze średnią punktową przekraczającą 20 oczek. Później było już tylko lepiej, był nie do zatrzymania wchodząc pod kosz, zbierał sprzed nosa piłki rywalom, a na dodatek rozporządzał piłką jak mało który zawodnik z najwyższej półki. W kolejnym sezonie osiągnął średnią zbliżoną do triple-double, 27,9pkt 10 zbr i 7,5 ast. Ten wyczyn nie mógł zostać pominięty przez skautów. Jedna z najlepszych uczelni w okolicy, występująca w krajowych rozgrywkach -  Oak Hill Academy, przybyła na jeden z meczy by zobaczyć w grze inną gwiazdę, Josha Smitha. Traf chciał, że w tym samym spotkaniu na parkiecie występował również Rajon. Zachwycił on wszystkich swoją grą, zdobywając angaż do nowej uczelni. W ciągu roku zdołał udowodnić swoją wartość. W jednym z meczy zdobył 55pkt, a w kolejnym 27 ast, otrzymując dodatkowo zaproszenie do prestiżowego McDonald's All-American Team.

Rondo nie miał łatwego orzechu do zgryzienia gdy przyszedł czas na wybór collage. Poprosił swojego trenera, by ten podzwonił po okolicznych uczelniach szukając na którejś z nich możliwości otrzymania sportowego stypendium. Ostatecznie Uniwersitet of Kentucky zgodził się zaprosić RR#9 na mecz sparingowy, który miał być zarazem testem dla nowego kandydata na pozycje rozgrywającego. UK wygrało mecz, a Rajon wygrał wymarzone stypendium . W swoim debiutanckim sezonie nie imponował już tak statystykami jak poprzednio. Mecze rozpoczynał bardzo często z ławki rezerwowej. Jego "Dzikie Koty" zdołały jednak dojść aż do Final Four w krajowym Turnamencie. Drugi rok przyniósł kolejne postępy i dodatkowo decyzje o zakończeniu studiów i spróbowaniu swoich sił w NBA.

To był 28 czerwca, dzień w którym kariera Rajona miała przejść na kolejny poziom. I tak też się stało, został pozyskany przez Phoenix Suns z 21 numerem, będąc zarazem pierwszym wybranym rozgrywającym w Drafcie. Nie zdążył jednak nawet nałożyć koszulki klubu z teksasu, gdyż praktycznie od razu został przehandlowany do Boston Celtics, ekipy który szykowała się do ponownego zdobycia najwyższych laurów, po wieloletniej przerwie. Jednak początek nie wygrał wcale tak obiecująco. Jak się okazało był on dopiero 3 rozgrywającym Celtów, za Sebastianem Telfairem i Delontem Westem. Zespół potrzebował kolejnych zmian, ku zaskoczeniu wielu fanów podstawowym graczem na "jedynce" został właśnie Rondo. Pierwszy raz wyszedł na parkiet od samego początku 2 lutego, w spotkaniu przeciwko Los Angeles Clippers. Mimo porażki pokazał, że warto było na niego postawić. Zdobył 23 pkt, 6 zbr, 6 ast i 4 prz. Boston zakończył cały sezon z niechlubnym rekordem 24-58, nie kwalifikując się do Play-Off.

Początek sezonu 2007-2008 to w końcu oczekiwana, wielka przemiana Boston Celtics. Do lidera zespołu jakim był Paul Pierce, dołączyły takie gwiazdy jak Kevin Garnett i Ray Allen. Na wieść o tych wydarzeniach Rajon czekał w swoim domu na telefon od głównego menadżera spodziewając się, że został oddany w którejś z wymian. Jednak tak się nie stało, za namową trenera Doca Riversa, Celci postanowili pozostawić właśnie Rondo jedynym rozgrywającym w drużynie, mając nadzieję, że stanie się on doskonałym uzupełnieniem do "Wielkiej Trójki". Nie było wielkim zaskoczeniem, iż Boston zakończył sezon regularny z najlepszym bilansem na wschodzie. Jednak walka w Play-Off to całkiem co innego, to okres kiedy każdy walczy najlepiej jak potrafi, by doprowadzić swoją drużynę do wymarzonego mistrzostwa. Ta sztuka udała się właśnie 22-letniemu Rondo. W jak się okazało ostatnim finałowym meczu z Lakers, pokazał dosłownie mistrzowską klasę, zmiażdżył rywali swoimi 21 pkt, dodatkowo zbierając aż 7 piłek, rozdając 8 ast i co okazało się być kluczowe notując aż 6 przechwytów.

Następny sezony, a więc 2008-2009 to tylko kolejne postępy i konsekwentne wspinanie się po szczeblach kariery na sam szczyt. Osłabieni Celtics brakiem Garnetta zdołali już tylko dotrzeć do półfinału konferencji, gdzie ulegli Orlando Magic. Rajon okazał się być wówczas kluczowym zawodnikiem. W całych Play-off, zbliżył się swoimi statystykami do triple-double (średnio 16,9 punktów, 9,7 zbiórek i 9,8 asyst). Bijać przy okazji rekord Larrego Birda, zdobywając trzykrotnie w PO potrójną zdobycz. W rozgrywkach 2009-2010 Boston został teoretycznie skreślony z walki o mistrzostwo, jednak w najważniejszym momencie ponownie pokazali swoją siłę, mimo iż do decydującej fazy play-off przystąpili dopiero jako 4 ekipa ze wschodu. Udało im się pokonać odpowiednio Miami Heat, Clevland Cavaliers i Orlando Magic, czyli drużyny które były głównymi kandydatami do zdobycia pierścieni.  W finale ponownie przyszło im zmierzyć się z Los Angeles Lakers. Miała to być powtórka sprzed dwóch lat, jednak tym razem już ta sztuka im się nie udała i ostatecznie Rajon Rondo otarł się tylko kolejny tytuł. Mimo to ponownie pokazał, że decyzje podjęte zarówno w 2006 roku jak i w 2007 odnośnie jego osoby, były doskonale trafione. Przez ten cały okres zdołał zrobić nieprawdopodobne postępy, stając się aktualnie liderem swojego zespołu i jednym z najlepszych zawodników w NBA. Te wszystkie jego dokonania zostały nagrodzone przez fanów wyborem do drużyny All-Star.

Ciekawostką z jego życia może być fakt, iż nigdy nie był on kibicem koszykówki. Trafiając do NBA nie znał praktycznie żadnego zawodnika. Prawie w ogóle nie słyszał o Michaeleu Jordanie. Nawet na początku swojej zawodowej kariery nie był nawet do końca przekonany czy chce uprawiać koszykówkę. W pewnym momencie był nawet skłonny zmienić dyscyplinę sportową na ... bieganie !! Miało to miejsce tuż po tym jak poznał i zaprzyjaźnił się z rekordzistą na 100 i 200m Usainem Boltem. Na całe szczęście jednak pozostał nadal przy piłce i miejmy nadzieje, że pozostanie przy niej jeszcze przez wiele lat i będzie nas zachwycał kolejnymi "pozaziemskimi" zagraniami i wyczynami.

1 komentarz:

  1. Oak Hill Academy to nie jest uczelnia tylko prywatna szkoła średnia...

    OdpowiedzUsuń