niedziela, 5 września 2010

Zakończenie pierwszej rundy Mistrzostw Świata


Niedawno zakończyła się runda kwalifikacyjna Mistrzostw Świata w koszykówce mężczyzn, rozgrywanych w Turcji. Bez większego zaskoczenia pierwsze skrzypce rozgrywali amerykanie, trochę gorzej spisali się aktualni mistrzowie - Hiszpanie, ale to w końcu dopiero początek. Jednak po kolei...


Grupa A

W tej grupie od początku liczyły się tak naprawdę tylko dwa zespoły, Serbia i Argentyna. Pozostali Niemcy, Angola, Australia i Jordania, byli tylko dodatkiem walczącym o awans do najlepszej 16 turnieju. Argentyna prowadzona przez wspaniałego Luisa Scole (najlepszego strzelca MŚ- śr. 29 pkt), który w każdym momencie mógł liczyć na nieobliczalnego Carlosa Delfino, oraz doświadczonego na europejskich parkietach Pablo Prigionego, przegrała tylko jedno spotkanie z aktualnymi wicemistrzami Europy - Serbami. I to właśnie oni zajęli pierwsze miejsce w grupie, przegrywając zaskakująco z Niemcami w drugim meczu. Trzon bałkańskiej ekipy tworzą głównie Nened Kristic oraz Milos Teodosic. Dość sporym zaskoczeniem była jednak postawa Australijczyków, którzy przegrywając jedynie z dwoma liderującymi drużynami - awansowali do 1/8 finałów.




Grupa B


Amerykanie, Amerykanie, i Amerykanie... czyli skrócone podsumowanie grupy B. Reprezentacja USA, mimo iż pozbawiona największych gwiazd i tak zdołała wygrać wszystkie spotkania i to średnio różnicą blisko 25 pkt. Najważniejszym zawodnikiem bez wątpienia jest Kevin Durant (śr. 17,8 pkt), jednak na największe brawa zasługuje Kevin Love, który grając tylko 10 min na mecz, jest liderem zespołu w zbiórkach (6,6) dokładając dodatkowo 7,4 pkt. Tuż za ekipą prosto z NBA, uplasowali się Słoweńcy i Brazylijczycy. Ci pierwsi prowadzeni przez Gorana Dragica polegli jedynie z USA, natomiast Brazylijczycy w składzie z Leonardo Barbosą i Tiago Splitterem, na razie jako jedyni potrafili nawiązać wyrównaną walkę z liderami grupy, przegrywając po dramatycznej końcówce tylko 2 pkt. Jako ostatni awans do dalszej rundy wywalczyli Chorwaci.


Grupa C

Ta grupa na dobrą sprawę była podzielona na dwie całkowicie odrębne części. Jedną tworzyli gospodarze - Turcy, Rosjanie i Grecy - i to właśnie to trójka liczyła się w walce o czołowe lokaty. Natomiast pozostali czyli  Chiny, Puerto Rico i Wybrzeże Kości Słoniowej do ostatniej chwili walczyli o 4 miejsce, ostatecznie przypadające Chińczykom. Gospodarze czując presję ze strony kibiców zdołali ukończyć fazę grupową bez żadnej porażki, głównie za sprawę fenomenalnie dysponowanego Ersana Ilyasova, oraz całą koalicją graczy podkoszowych - dominując całkowicie walkę na zbiórkach. Drudzy Rosjanie, mimo braku czołowego zawodnika, Kirilenki pokazali się z bardzo dobrej strony przegrywając jak dotąd tylko jeden mecz. Liderami tej ekipy są bez wątpienia Sasha Kaun i Sergey Monya. Grecy natomiast za sprawę wspaniałej gry zespołowej (aż 5 zawodników ma średnią pkt powyżej 10) zdołali awansować z 3 lokaty.


Grupa D

Ostatnia i zarazem najmocniejsza grupa. Zdecydowania to właśnie ona zasługiwała na miano "grupy śmierci". Nic w tym dziwnego skoro występowały tam takie ekipy jak Hiszpania, Litwa, Francja czy nawet Nowa Zelandia. Największym zaskoczeniem bez wątpienia były aż dwie porażki aktualnych mistrzów- Hiszpanów, początkowo ulegli oni Francuzom, by następnie uznać wyższość Litwy. I to właśnie Litwini okazali się być zwycięzcą tej grupy, co więcej nie odnieśli nawet żadnej porażki. Największy wpływ na to miała postać, Linasa Kleizy - zdobywającego średnio 17,4 pkt i 6,8 zbr. Trzecią lokatę dość niespodziewanie zejęli Nowo Zelandczycy, których aż do 3 zwycięstw poprowadził głównie Kirk Penney (śr 25,4 pkt), natomiast jako ostatni awansowali Francuzi z Nicolasem Batumem, Borisem Diawem oraz Mickealem Gelabale na czele.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz